Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No7 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pan Ritter Cherubin von Bończa z całą swą dosyć pospolitą męzką pięknością, elegancyą, dobrym tonem tuzinkowym sprycikiem lwowskiego lwa... ze swemi stosunkami i pozycyą socyalną nie był dla panny Baronównej zagrażającym. W oczach jej był to prosty śmiertelnik... jej śniły się daleko wspanialsze ideały...
Na panu Cherubinie wystąpienie Baronównej, pierwsze wejrzenie na nią uczyniło daleko większe wrażenie niżeli on na niej. Kawaler przygotowany był do umiejętnego skorzystania ze zręczności i uczynienia efektu. Piękna ta postać poważna, sztywna, pamiętająca o każdym swym ruchu, zmięszała go.
Herma spoglądająca na nich z ukosa postrzegla to i rozśmiała się w duchu. Dla niej zrobienie figla komukolwiekbądź było pożądane... więc gdyby Bończa padł ofiarą, równieby ją to zabawiło[1] kawaler z wyszukaną grzecznością i respektem przysiadł się do gospodyni, pragnął dać poznać, iż na nim piorunowe uczyniła wrażenie, niby zapomniał w ustach języka, niby mu słów zabrakło, niby był uderzony... śmiertelną strzałą..?
Byłoby to może na kimś doświadczeńszym zrobiło wrażenie: Lola nie dostrzegła części tej gry, a zresztą to poszanowanie bałwochwalskie zdało jej się bardzo naturalnem...
Wkrótce Ritter odzyskał przytomność, więc chciał się popisać z dowcipem, rozumem, wielkim tonem, dystynkcyą i dosyć niezręcznie dosypywać zaczął coraz do rozmowy, książąt, hrabiów, ministrów, z któremi był albo w pokrewieństwie, albo na najlepszej stopie...
Zużyty ten środek podwyższenia się, coś nakształt obcasów u butów, najmniejszego nie miał skutku. Baronówna zamyśloną była i milczącą, Herma śmiała się w duchu.
Rozmowa poprowadzona na wiadomości z wielkiego świata, ożywiła się z pomocą paplącej chętnie Hermy... Lola więcej słuchała, niż udział w niej brała...
Do obrachunków pana Bończy, który dotąd wcale ani o hrabi Romanie, ani o widzeniu się z nim nie wspominał, należało delikatne z boku zadrasnięcie Zebrzydowskich i uczynienie ich trochę śmiesznemi w oczach panny. Wziął się do tego grzecznie, bo po przyjacielsku.
— Sąsiedztwo nasze, bliższe i dalsze, odezwał się mówiąc o okolicy, mogłoby doprawy, gdyby nieco było spójniejsze, być bardzo przyjemnem. Starczylibyśmy sobie, nie potrzebując szukać gdzieindziej rozrywek...
Tu zaczął wyliczać sąsiadów, chwaląc niby wszystkich, a zręcznie przypinając łatki. Wpadł na Zebrzydowskich...

Z tym domem, rzekł, jestem z dawna poprzyjaźniony... Tego poczciwego, dobrego Romanka mogę powiedzieć, żem w świat wprowadzał, choć mało co od niego jestem starszy. Hrabia Filip mi go powierzał. Roman jest bardzo dobry chłopak, ale zanadto nie śmiały, zbyteczny formalista... jeszcze się nie ufor-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak znaku przestankowego.