Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No5 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Roman słuchał coraz bardziej odurzony tą odwagą dziewiczą, naprzeciw niej on ze swej strony nie miał prawie nic do odpowiedzenia. Zdało mu się jednak, że w obec wyznań tak otwartych, powinien był także coś o sobie powiedzieć.
— Co do mnie, odezwał się, nie wiem prawdziwie, jakim jestem a raczej jakim będę — lecz mogę panią zaręczyć że nie popełnię umyślnie nic czembym się pani mógł narazić i że się starać będę raczej osłodzić jej życie, niż je zatruć.
Pani sama wiesz o tem najlepiej, iż w całem dosyć dziwnem staraniu mojem o jej rękę, jeżeli to tak nazwać można — nie było ani mej wali, ani winy. Stryj i okoliczności przemagające zmusiły mnie do tego. Pani także postanowiłaś uledz konieczności, nie będziesz więc chciała mścić się na mnie za winę nie moją.
Lola słuchała z uwagą.ale bynajmniej nie zmiękczona tem wyznaniem.
— Czy pani pozwoli mi choć do jutra pozostać? zapytał Roman.
— Nie bronię, proszę, i owszem, odparła Lola — ale zastanów się pan do czego się to przydało? Stryj pański jest chory i niespokojny, kilka godzin rozmowy nie zapozna nas lepiej z sobą. Możesz pan zabawić, ale nie wiem czy się to godzi i czy to panu bydź może przyjemnem?
Zmięszał się Roman: Lola miała słuszność, nie pozostawało mu nic, tylko zimną otrzymawszy posłuszeństwa obietnicę, wziąść kapelusz i jechać. Panna go w istocie przytomnością umysłu i chłodem, wyższością pewną którą uznawał, przestraszyła...
Nie mówiąc słowa, podniósł się z krzeselka i skłonił ceremonjalnie, a Baronówna wstała i z powagą przesadną ukłon mu w milczeniu oddała. Rozstawali się po tych kilku godzinach nie tylko nie zbliżeni ale poróżnieni prawie.
Już szedł do drzwi, gdy jakby na dany znak ukazała się z jednej strony Ciocia Nieczujska wielce niespokojna, z drugiej Herma z poważniejszą niż zwykle twarzyczką. — Obie zdala pożegnawszy, Roman znalazł się w sieniach cały pomięszany odprawą.
— O wiesz — odezwała się Herma postępując ku przyjaciółce przyznaję że nie mogąc się oprzeć ciekawości słuchałam podedrzwiami i powiem ci, że nie tylko jego ale i mnie przestraszyłaś swojem znalezieniem się. Ja bym tego nie potrafiła. Żal mi chłopca, bo wcale przyzwoicie i potulnie wygląda, a odpędziłaś go w sposób taki że we mnie litość wzbudza. Lolu! co się tobie stało?
Z zarumienioną twarzą Lola wstała
— Cóżem miała zrobić? miałam mu się zalecać i ze strachu go sobie jednać? Nigdy w świecie co ma być będzie, ale się nie ugnę.
— Lepiej mu było odmówić! zawołała Cocia Nieczujska — cóż on winien?
— A cóżem ja winna! odparła Lola.
— Skaranie Boże z tem stryjaszkiem na śmiertelnej pościeli — Jemu dobrze bo umrze i nie będzie świadkiem jak to piwo pić będą którego nawarzył, ale my! my! zawołała Ciocia Nieczujska za boki się biorąc.
Lola z dumą spojrzała na towarzyszki i szybko wyszła z pokoju Nikt nie dostrzegł że łzy miała na powiekach...
— Słowo Cioci daję! zamknęła Herma ja się sama Loli zlękłam!