Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No5 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lola się zerwała szybko z kanapy jakby po namyśle, z heroiczną odwagą.
— Pan się mylisz — rzekła, jakkolwiek wola mojego opiekuna zdawać się może dziwaczną, jest ona dla mnie wyrazem woli ojca... Gotowam jej być posłuszną...
Roman osłupiał.
— Tak jest, dodała, lecz spodziewam się że z tego pośpiechu, który spowodowała choroba, pan hrabia nie zechcesz korzystać. Podamy sobie ręce przy ołtarzu, rozpoczynając od tego lepszą wspólną znajomość...
Przymuszony uśmiech przebiegł jej usta.
— Nie wiem czy pan się mnie podobasz, nie śmiem sobie pochlebiać że ja mu się podobać mogę...
— A jeżeli nie....
— No, to żyć z sobą nie będziemy! sucho odparła Lola. Ja pana nie znam... a zapowiadam że jestem wymagającą...
Roman milczał...
— Odmowa z mej strony, mówiła Lola, miałaby i ten skutek nieszczęsny, że mogłaby wpłynąć na stan zdrowia opiekuna, co wiecznie miałabym sobie do wyrzucenia. Jesteśmy więc przeznaczeni. Bardzo mi pana żal...
— A! pani, zawołał Roman, mnie nie ma co żałować, choć w istocie nieszczęśliwy jestem, będąc zmuszony dla pani być nienawistnym natrętem.
— Nie mówmy o tem, przerwała Lola, mamy wiele innych rzeczy do ułożenia wprzódy nim... nim się ta formalność odbędzie... Pan jesteś człowiekiem honorowym, spodziewam się..... Roman się skionił zdumiony tą śmiałością pensionarki... która mówiła dalej z rodzajem dziecinnej egzaltacyi.
— Ja pańskiej woli w niczem tamować nie będę, ale moją chcę zachować całą.
Znowu się skłonił Roman, słuchając coraz baczniej,
— Żyłam dotąd tak zamknięta w ciasnych murach, mówiła Lola głosem drżącym, iż pragnę świat szerszy poznać i zobaczyć... Nie będę od pana potrzebowała nic, bo mi na to starczą, jak mówią, dochody z majątku. Być może iż będę podróżowała......
— Sama jedna? zapytał Roman.
— Któż panu broni jechać też, byle nie razem ze mną? dodała Lola, ja chcę być swobodną ale pańskiej swobody nie krępuję.
— Pozwoli mi pani powiedzieć słówko? przerwał hrabia?
— Słucham pana.
— Cóż ludzie powiedzią na takie małżeństwo? — odezwał się strwożony widocznie. Przyznaję się pani że opinja świata obchodzi mnie wielce, że narażać się na nieprzyzwoitość lub śmieszność nie chciałbym za nic, ani na nie panią narażać.
— Wszak się to da uniknąć.. ja także śmieszną być nie chcę... ale przyznam się panu, że gdybyś pan udawał zakochanego a ja wzajemną, to dopiero byłoby prawdziwie śmiesznem.
— Nie wiem, odparł grzecznie Roman, boć zakochać się bardzo mogę i czuję.....
— A! proszę bez tych komplementów! przerwała Lola... ja w to nie wierzę.
Roman zamilkł.
Lola darła ciągle mówiąc chusteczkę, znać było po niej że naprzód sobie tę rozmowę osnuła, że ją obawiając się sama siebie, recytowała jak lekcyą. Nie śmieli spojrzeć jedno na drugie.
— I to jeszcze, dodać muszę, odezwała się Lola, że jestem charakteru energicznego, że nie łatwo daję rozkazywać sobie, że przemoc mnie oburza i że w małżeństwie niepodleglą chcę pozostać. Wolę żebyś to pan wiedział wcześnie.