Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No3 part6.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lola potrząsła główką...
— Tylko co go nie widać — dodała po namyśle. Wystaw sobie moje położenie?.. Jak mam wystąpić? jak się pokazać — co mówić!
Pochwyciła się za głowę.
— Wiesz co, to prawda, przerwała nagle Herma — najważniejszej rzeczyśmy nie obmyśliły... twojej toalety!.. Sama nawet nie wiem co ci radzić...
— Chcę wziąść suknię czarną, — odparła z wielką serją Lola — wystąpię przed nim z całą powagą, na jaką się zdobyć potrafię... Żadnych błyskotek, pstrocizny żadnej, strój prawie żałobny... suknia czarna wiesz, widziałaś ją, ta która tak ślicznie leży. Samaś mi mówiła że mi w niej bardzo do twarzy...
— Ale coś przecie dla ożywienia jej dodać trzeba...
— Nie, nie — białe mankietki i prosty śnieżnej białości kołnierzyk.
— Masz może broszę jaką? zapytała Herma.
— Wszystkie szkaradne! odpowiedziała Lola z oburzeniem... Jedna mozajkowa wenecka... druga malachitowa spospolitowana... trzecia złota stara i bez smaku.
— A brylantowa?
— Za nie brylantów nie włożę. Jedno cobym mogła użyć to coś złotego w rodzaju starożytnym, prostego a massyw... widziałam takie przywiezione z Rzymu ale sama nic podobnego nie mam.
— Przecie brosza jest konieczną...
— Mówię ci żadnej ludzkiej nie mam...
Westchnęła nieszczęśliwa.
— We włosy czarne choć różę! dodała Herma.
— A! niech Bóg broni. Jak ty możesz nawet o takiej herezyi pomyśleć — Róża to godło radości, szczęścia... ja nie chcę mu się wyświeżyć, — ja go chcę przerazić...
Herma w pulchne rączki klasnęła.
— A! masz słuszność: tyś sto razy rozumniejsza odemnie, niech drży przed tym majestatem zawczasu, niech się uczy posłuszeństwa i grozy.. Oj jaka ty jesteś przedziwna — dodała po chwilce, nieoceniona.. jakaś ty nieskończenie dobra żeś mi dozwoliła być świadkiem tej sceny. Wiesz co włosy puść w puklach na ramiona zawołała jakby uderzona myślą wielką; masz je przecudne i z tem ci niezmiernie do twarzy...
— Proszę cię, toby wyraźnie znaczyło że myślę mu się podobać! A nie to być nie może... Włosy gładko przyczesane i zwinięte w warkocz bez pretensji... Ja chcę być prawie brzydką...
— Nie rozumiem — odparła Herma, to nie jest naturalne, zawsze pragniesz być piękną.
— Mówiłam ci, chcę być straszną...
— To nie przeszkadza być piękną... Herma rzuciła się nie domawiając tych słów na szyję Loli i zaczęła ją ściskać śmiejąc się znowu.
— Gdybym ja była w twojem położeniu, odezwała się, ja mam naturę inną, jabym wystąpiła przed niego w całym blasku piękności, starałabym się go oczarować, rozkochać... przywieść do szału... Wierz mi to daleko zabawniejsze.... A, żebyś ty, chcąc nawet być straszną przestraszyć kogo potrafiła, temu nie wierzę, nadto jesteś piękną... wiesz, tak piękną, że ja z moją twarzyczką subretki, czasem ci piekielnie tego oblicza Junony zazdroszczę. We mnie, ja to wiem, ludzie się kochają do szału przez dni kilka... a w tobie można się zakochać na wieki...
Jeszcze tak paplały, gdy wpadła ciocia Nieczujska.
Przy dwóch tych rozkwitłych bujnie różach, kapitanowa wydawała się nakształt dojrzałego kasztana, ze swą cerą brunatną, maleńkiemi oczkami czarnemi, i żołnierską postawą. Miała nawet zwyczaj brać się pod boki, a nosiła przytem strój tak zaniedbany i nie-