Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No2 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

aby w niem ani śladu szaraczkowęgo nie pozostało szlachcica, chciał go mieć paniczem, choćby ze wszystkiemi wadami do tego stanu i powołania przywiązanemi, byle w nim hreczkosieja nie było. Stało się jak pragnął, Roman wyrósł na śliczną lalkę i codziennie uszczęśliwiał swą nicością przyzwoitą rozkochanego w nim stryja. Przebaczał mu hr. Filip jego młodzieńcze wybryki, byle one z gustem i z szykiem były wykonywane. Cieszyły go nawet, bo panicz zbyt oględny, obrachowany i zimny nie byłby tak prawdziwym. Oszczędny i spekulujący nawet na najdrobniejszych przedsiębiorstwach, dla synowca nie żałował nic hrabia Filip, równie jak dla okazałości i pańskości domu.
W Pruhowie na starej sadybie jakiejś, stanął był przed laty piętnastu pałac galicyjskim smakiem...
Coś w rodzaju tego pudełka z hrabiowską koroną, które się we Lwowie domem czy pałacem Gołuchowskich zowie. Charakterami podobnych gmachów świeżo spanoszonych rodzin, są pretensje do olbrzymich rozmiarów i do prozopopei architektonicznej. Są to murowane ody na cześć magnackich rodzin nowej kreacji. Jak w odach klasycznych macie tam przedsionki o kolumnach majestatycznych, szerokie skrzydła, niby strofy, inwokacje herbowne na szczytach i heroiczno-monumentalne kominy na dachach jak wykrzykniki stojące. Czegóż tam nie ma, prócz smaku?
Hrabia Filip nie mając go, jak inni jego rodzaju dorobkowicze, zapożyczyć trochę umiał, — posiadał instynkt i przeczucie, zachował więc miarę w pathosie i pałac jego wyglądał pańsko ale nie śmiesznie.
Założony park i zużytkowane drzewa stare nadawały mu poważną, niby dawniejszą nieco niż data wzniesienia postać. W takim gmachu życie musiało przybrać stosowne do niego formy pańskie. Przy największej oszczędności hrabia żył jak na Zebrzydowskiego przystało... miał kuchnię, stajnię, dwór, liberję, nawet nadwornego doktora, nawet na tandetach zakupioną bibliotekę, nawet domową kaplicę, bo to wszystko do hrabiowstwa należało. Dwa ordery jeden krajowy a drugi cudzoziemski, wisiały wyrobione prawidłowo z gipsu u herbu na pięć tarcz podzielonego przy faciacie pałacu. Hrabiowskie korony o perłach dziewięciu, gęsto oprócz tego rozsypane były gdziekolwiek je przyzwoicie umieścić było można.
Na codzień skromność przy życiu okazałem była wielka, bo hrabia lubił oszczędność drobnostkową, ale kilka razy do roku świetne bale i festyny, przypominały go okolicy i utrzymywały tradycję wystawnego życia Pruhowa.
Zbytecznym byłby szczegółowy opis pałacu, w którym starano się nadewszystko o wybitne gniazdo arystokratycznego piętna. Hrabia Filip słusznie za najdoskonalszy wzór wybrał był sobie angielskie zamki możnych rodzin, ale mu brakło tego co je najbardziej zajmującemi czyni, szczęśliwie zachowanych pamiątek odwiecznych. Były one nieodbicie potrzebne i targi europejskie, Paryż, Bruksella, Wiedeń, Wenecija, Londyn dostarczyły brykabraku, mogącego uchodzić za domowej przeszłości zabytki. Kochał się w tem hrabia Filip. Do niektórych sprzętów bardzo zręcznie podorabiano mu herby, do innych przywiązywał imaginacyjne historje przodków. Lwów i Kraków zaopatrzył go w karabele, koncerze, koszule i hełmy, dały się zdobyć stare pieczątki i zamek pod tym względem miał wyrobioną sławę — a nikt się ani nie domyślał ani chciał dochodzić zkąd się to te zabytki dostały. Sala portretowa równie zręcznie dokompletowaną została staremi płótnami różnego pochodzenia, którym podorabiano herby i nazwiska: kilka wizerunków w stylu dawnym domalował lwowski artysta z taką niezręcznością, że mogły w istocie za prastare oryginały uchodzić. Pamięć ludzka nie sięga daleko, kilkanaście lat trwania w jednem miejscu tych familijnych pamią-