Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No16 part4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O czemże mowa, nie wiem? podchwycił Nieczujski.
Popatrzywszy mu w oczy piękna pani mówiła dalej, ciszej coraz.
— Kto inny na pańskiem miejscu powziąłby niechybnie myśl choćby zuchwałą, korzystania z tak nadzwyczaj mu przyjaznego usposobienia Loli.
Widząc Adolfa który w nią wlepił oczy zdziwione, jakby zrozumieć nie mógł co chciała powiedzieć, Herma poruszyła się żywo i dodała.
— Nudny pan jesteś? czyż jeszcze nie rozumiesz?
— Słowo pani daję że nie mogę zgadnąć o co chodzi, odpowiedział spokojnie Nieczujski, nie mam sobie do wyrzucenia, abym nie korzystał z dobrego usposobienia Baronównej. A ilekroć się zdarzy daję jej jak najsumienniejsze rady...
Herma się śmiała, popatrzyła długo, długo na Adolfa, skrzywiła piękne usta, pokręciła główką i cicho szepnęła jakby do siebie.
— Jakiż pan jesteś naiwny!
— Mógłbym się pogniewać za ten przydomek, przerwał Nieczujski, bo to synonim niemal... głupiego...
Ruszyła ramionami Herma.
— Widzę, odezwała się, z panem inaczej mówić potrzeba. Ja jestem ciągle z Lolą, zwierza mi się co myśli i czuje prawie mimowoli, mogę więc o tem sądzić i nie mylę się, że ze wszystkich mężczyzn jacy tu bywają i co się jej poznać dali, pan u niej miałeś najwięcej szczęścia — ale najmniej na to zasłużyć się starałeś. Jak ono się panu dostało, nie wiem, lecz widzę, że Lola ma dla pana skłonność.
— Przyjaźń, przerwał rumieniąc się Adolf...
— Ale co tam przyjaźń! uderzając o stół ręką dodała Herma... gdybyś pan umiał korzystać, powtarzam, łatwo by się zrobiło gorętsze uczucie...
Nieczujski dziwnie wstrząsnął głową.
— W żaden sposób być to nie może — rzekł, ja i ona wychowaliśmy się i przeznaczeni jesteśmy do dwóch różnych wcale światów, mogą się znaleźć pewne sympatye i zgodności, lecz tylko dla tego że się za mało znamy. Baronówna ma błyszczeć na wielkim świecie, do którego ja nie jestem stworzony, jam człowiek pracy, a ona..
Nie dokończył.
— Właśnie może te sprzeczności ją do pana zbliżają, poczęła Herma. Zresztą ja w rozbiór przyczyn i odgadywanie pobudek zapuszczać się nie umiem, ale dosyć niedyskretnie zdradzam przyjaciołkę... Ona cały dzień nie myśli, nie mówi nie troszczy się tylko o pana...
Nieczujski mocno się zmięszał...
— A! to się pani zdawało, zawołał, jest tem grzeczniejszą i troskliwszą żem tu gościem i że chce mi życzliwą i gościnną się okazać.
Herma porwała książkę ze stołu, otworzyła ją i nagle zdesperowawszy zaczęła ją czytać. Adolf zobaczywszy to wziął się do przeglądania albumów. I była długa milczenia chwila, lecz z udradkiem badając twarz Adolfa, Herma łatwo się przekonać mogła, że skra którą rzuciła nie wpadła w wodę i nie zgasła. Pan siebie i umiejący rządzić nawet wyrazem twarzy, Nieczujski był widocznie pod wrażeniem tego co świeżo usłyszał. Siedział zadumany z oczyma wlepionemi w książkę, w której nic nie widział. Machinalnie przewracał karty, czoło jego marszczyło się i wygładzało, wewnętrzna walka wstrząsała przez chwilę spokojną duszą... Znać że się musiał głęboko zatopić w sobie, bo gdy oznajmiono do stołu i Herma wstała, przyszła do niego, wyciągnęła doń rękę aby ją prowadził, to stała niepostrzeżona długo i śmiechem dopiero potrafiła go rozbudzić. Zerwał się przelękły oglądając, jakby nie wiedział czego może chcieć Od niego.