Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No16 part3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ry ledwie otrzymał pozwolenie pożegnania dawnego towarzysza.
— Jakto? jedziecie zaraz? zapytał Adolf.
— Każą mi — muszę.
— No! i znowu lat dziesięć widzieć się nie będziemy.
— Być może.
Ścisnęli się za ręce.
— Doktorze, odezwał się Nieczujski, powiem ci szczerze, żal mi cię, grasz rolę dworaka, z którą ci ciężko i która cię do niczego nie doprowadzi. Wolałbym żebyś, w małem miasteczku biedę klepał, dorabiając się uznania i klienteli.
— Być może iż na tem skończę, szepnął Pęklewski.
— Aleś od tego zacząć był powinien, zakończy Nieczujski i uściskał go. Życzę szczęścia.
Już u progu schwycił go jeszcze.
— Jeśli ci się zręczność trafi, dorzucił, spełnij obowiązek i odradzaj staremu aby ich nie żenił. Niewymownie mi tej kobiety żal, którą ten człowiek pociągnie w swój świat i moralnie zabije.
Uwolnił się Pęklewski nie dawszy odpowiedzi.
W pół godziny potem ekwipaż hrabiego wyruszał z przed ganku. Herma patrząc oknem, odezwała się.
— A! gdyby raczył nie wracać!!
Lola z głową spuszczoną nad książką westchnęła tylko.
Do dnia wyruszyła Baronówna, uprosiwszy z sobą kapitanowę, która jej towarzyszyła. Nieczujski przyszedł się pożegnać do powozu. Na widok jego Lola wydobyła rękę, by mu ją podać.
— Panie Adolfie, zawołała cicho, nie opuszczaj mnie pan... siedź! Proszę nie myśl o wyjeździe póki się moje losy nie rozstrzygną. W panu czuję jakąś męzką nad sobą opiekę.
Konie ruszyły, Adolf długo zamyślony pozostał, zawrócił się potem i poszedł do swych książek do oficyny.
Herma, która się nudziła gdy jej kilka tylko godzin sam na sam z sobą zostać przyszło, nie wiedziała co począć. Czytała, grała, patrzała w okna, ziewała, gniewała się, drzemała, a gdy pora obiadowa zbliżać się zaczęła, posłała bez ceremonii po pana Adolfa który nadszedł.
— Pan jesteś niegrzeczny, przywitała go od progu. Wiesz ja jestem samiuteńka jedna skazana na nudy i niedomyśliłeś się przyjść mnie bawić.
— Ale bo widzi pani, ja i zabawny nie jestem i bawić nie umiem..
— To trochę prawda, ale byś się nauczył, jakbym panu dała kilka lekcyi Pan jesteś dziwny człowiek, dodała Herma, pan jesteś bardzo dziwny.
— W czem?
— We wszystkiem... Grasz, choć młody, rolę sensata, dobrowolnie się czynisz nieznośnym.
— Nie jestem tu w swoim żywiole, odparł Nieczujski, niech mi pani wierzy, iż właśnie żadnej roli grać nie umiem i nie gram. Jestem całe życie tym nudnym człowiekiem, jakim mnie pan Bóg stworzył.
Spojrzała nań Herma dziwnie.
— No, nie powiem żebyś pan był nudnym, ale excentrycznym. Trochę więcej salonowej politury by nie zawadziło...
— Tej już nie nabędę, rozśmiał się Nieczujski, a w towarzystwie w jakiem żyję zwykle i do którego wrócę prędko, ona mi niepotrzebna.
Herma podparła się na ręku i zadumała.
— Wiesz pan, rzekła cicho, kto inny na jego miejscu, umiałby korzystać z tak dziwnego składu okoliczności.
— Dla nabycia politury? spytał Adolf.
— A! nie! niecierpliwie nóżką tupiąc dodała Herma. Jak to? więc pan jesteś ślepym?