Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No11 part5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sto przededniem z domu, zamęczał konie, aby stanąć w miejscu na czas i z cygarem w ustach wyjść na rynek i nic nie robić. Żaden pojedynek, zjazd, obyć się bez niego nie mogły, ofiarował swe posługi każdemu, rwał się do robót najrozmaitszych i mimo najlepszych chęci, na pojednaniach wychodził z guzem, a na spekulacyach ze stratą. Dodajmy do tego, iż grać lubił namiętnie i może to go tak gnało, gdziekolwiek się ludzie zbierali i gdzie karty mogły być w robocie. Przegrywał prawie zawsze, chociaż grał doskonale i z wielkiemi obrachowaniami. Baron Modest był przystojnym mężczyzną, ale do kobiet równie miał mało szczęścia jak w kartach.
Drugim baronem był Rębaczewski, mimo nazwiska swego najspokojniejszy człowiek w świecie, wielki miłośnik ogrodu i natury. Lubił on w ogóle wszystko co było pięknem, choć smak często mu dziwne figle wyrządzał. Przyozdabiając swą wiejską siedzibę, trafiał na pomysły, które ją najdziwaczniejszym płodem fantazyi uczyniły. Wieś zowiąca się Grochówka, wyglądała na coś cudownego, tyle tam było przyozdobień kosztownie i niezręcznie wzniesionych na to, ażeby się ludzie z nich śmieli. Nie zważając na to Rębaczewski owe cuda natury i sztuki, gotyckie ruiny, kunsztowne pieczary, wodospady bez wody itp. pokazywał chlubiąc się niemi...
Rębaczewskiemu dawno należało się ożenić, miał lat trzydzieści kilka, tył i co go najbardziej bolało, szczytnych pomysłów swoich nie mógł przy ograniczonych środkach doprowadzić do skutku, wzdychał zawsze i powtarzał. To com zrobił w Grochówce, którą wszyscy podziwiają i oglądać przyjeżdżają, jest niczem obok tego cobym mógł uczynić, gdyby środki były po temu... Dopiero byście zobaczyli... Rębaczewskiego mogła wprowadzić chyba Ciotka wiekująca przy nim, która niegdyś bywała w Gromach, ale ją skłonić do tego nie małą miał trudność. Nie wierzyła ona w to, ażeby siostrzeniec kiedykolwiek się ożenił. Jemu co innego w głowie, mówiła — żadnej kobiecie przypodobać się nie będzie starał — pójdzie zaraz do ogrodu i zacznie rady dawać jak go przerabiać. Rębaczewski postanowił się starać o pannę, szczególniej dla tego iż znajdował się park w Gromach, mógł nadzwyczaj być wspaniałym i zakasować wszystkie inne, gdyby on tylko doń rękę przyłożył... W Grochówce już nie ma co robić... ale tam...
Ostatnim wreszcie z Baronów stojących na liście pretendentów był Herman z Pniewa Pniewski, który dwa razy posłował, trzy razy publicznie przemawiał w sprawie propinacyjnej i miał się za męża stanu. Miał on także lat trzydzieści kilka, wyglądał poważnie, chodził zadumany, czytywał niemieckie dzienniki dla zoryentowania się i liczył się do głów pewnego obozu, o którego odcieniu i kolorze, ani on, ani ci co go składali nigdy dokładnego pojęcia dać nie umieli. Jemu majątek był potrzebnym dla odegrania tej roli do jakiej się czuł przeznaczonym. Z goryczą krytykował on postępowanie swych współtowarzyszów na Sejmie i nie oszczędzał też sfer wyższych. W towarzystwie był to dobry człek, gdy się tylko zapomniał, że dźwigał na sobie missję społeczną. Ze szczególną troskliwością studyował ową kwestyę propinacyjną, której znał wszystkie słabe i mocne strony i umiał prawa szlachty do wyszynku bronić nader zręcznie i wymownie... Lubiono go powszechnie i nazywano panem posłem.