Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No11 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

O wyraźne to żądanie spór był długi, Lola się opierała — przystała wreszcie, chcąc odmowę opiekunowi osłodzić... Z wielką radością wszystkich list został odprawiony.
— No — a teraz — zawołała Ciocia, niech pokój przygotują dla hrabiego, bo najdalej jutro tylko co go niewidać. Chciała pani Grzegorska znudzona tem życiem odjechać, lecz Lola padła przed nią na kolana. Herma rozpłakawszy się, została.
Nieczujski siedział w oficynie, czytał, cygaro palił, odbywał długie przechadzki, a w godzinach przyjęcia na obiady i wieczory przychodził do pałacu... Z jego gburowatością pozorną nawet Herma potrafiła się obyć i oswoić. Lola z mocy pokrewieństwa codzień była poufalszą. Pan Adolf widocznie zbliżenia się zbytniego unikał, następnych dni stał się daleko ostrożniejszym i baczniejszym w rozmowach i pokazywał się jak najmniej.
Znajdowano to dziwactwem.
W poselstwie wyprawiona Kapitanowa, zaniosła mu grzeczne wymówki.
— Bardzo Baronównie jestem wdzięczen, rzekł Adolf, ale — przyznam się stryjence — że nie chciałbym się zbytnio narzucać... Jakkolwiek nie jestem młokos i umiem panować nad sobą — po co się mam narażać, żeby mi Lola lub ten trzpiot Herma zawróciła głowę, której do czego innego potrzebuję.
Nieczujska aż się przeżegnała ze strachu.
— Gdzież? co ci się śni! ty masz nadto rozumu, a od niej do nas zbyt daleko.
— Ale djabeł nie śpi! zawołał, śmiejąc się Adolf. Prawda że ona Baronówna, a ja ledwie szlachcic i do tego fabrykant, ale po co za nią potem mam wzdychać.
— Cóż znowu? przecież się nie zakochasz?
— No a gdyby? przerwał Adolf, po cóż się narażać na to?
Spoważniała Nieczujska.
— Niech że Bóg uchowa, rzekła, abyś ją z ognia wyciągając miał się poparzyć, ale mnie to do głowy nie przyszło.
— Więc niech stryjenka im powie, że ja ich prostak zabawić nie mogę... że mam trochę zajęcia... że nie chcę się naprzykrzać a kto wie, tak jak dziś rzeczy stoją, już bym sobie mógł i jechać.
— O! co to to nie, zaprzeczyła stryjenka. Wiem że cię nie puszczą.
Przy wieczerzy tegoż dnia, Lola zapowiedziała, aby kuzynek ani się myślał wybierać.
— Bardzobym był szczęśliwy, żebym się tu na co mógł pani przydać, i jeśli moja służba potrzebna, pozostanę, odezwał się Nieczujski, ale przyznam się pani, że zaczynam tęsknić do domu.