Przejdź do zawartości

Strona:Lalki by JI Kraszewski from Tygodnik Mód i Powieści Y1874 No10 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lola była po troszę także salonową laleczką, lecz w niej, niezabite instynkta ludzkie uśpione rozbudzały się powoli. Nigdy sobie innej nie wystawiała przysłości nad taką, jaką ją Herma dla siebie mieć chciała, a jednak rodziły się wątpliwości czy to się szczęściem będzie mogło nazywać, choć dla drugich może na nie wyglądać.
Roman nie mając już nic do powiedzenia zabierał się do kapelusza, a dla przeciągnięcia pobytu mozolnie nakładał zwolna ciasne rękawiczki z całą sztuką, jaką tylko posiadają ci, którzy do tej sznurówki nawykli.
— Chociaż pobyt tego jegomości, odezwał się z uśmieszkiem, zapewne się nie przedłuży, przyznam się że wcale pani tego towarzystwa nie zazdroszczę. U nas w Galicyi nawet między młodzieżą klassy średniej, coś tak surowego i prostaczego znaleść trudno.
— Wiesz hrabio — odparła Lola, nie powiem ażeby mnie ten człowiek, prosty prawda ale szczery, otwarty, żywy, albo raził lub nudził.
— Pani jesteś dobrocią samą — dodał hrabia
— A! nie! sameś się pan mógł przekonać, że samowolna bywam i uparta — ale ten Nieczujski jest, mimo pozoru nieco dzikiego bardzo wykształcony.
Pardon! przerwał Roman — jest to ten rodzaj parafiańskiego wykształcenia, właściwy niemcom, co wszystko umieją oprócz znalezienia się w salonie, ja wolę francuzów...
— Milsi są — ale przyznaj hrabio, ci — są plus sérieux...
Roman już był jedną rękawiczkę nałożył.
— Nieskończenie mnie dziwi, że pani może choć chwilowe znajdować upodobanie w takiem towarzystwie. Takich hommes sérieux, specjalistów my zwykle najmujemy za pieniądze, żeby za nas coś robili — ale żyć z niemi!!
Lola nie znalazła już właściwem dłużej się spierać...
— Wystaw sobie! wbiegając zawołała Herma, pełna