Strona:Krwawe łzy unitów polskich 026.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciemności nocy służyły im jeszcze do wykonania tajemnego oporu, pozwalały im modlić się w ich kościołach.
Działacze rossyjscy, zamknąwszy, opieczętowawszy cerkwie grecko-katolickie i wypędziwszy z nich księży katolickich, byli przekonani, że złamali zawziętość „opornych“ i zmusili ich do modlenia się w cerkwiach prawosławnych, bo tylko te świątynie stały otworem dla upartych „buntowników“. Omylili się jeszcze raz.
Ciemne noce patrzyły spokojnie na niezwykłe widowisko. Oto około północy, kiedy już strażnicy rossyjscy, zwykle pijani, chrapali w łóżkach, wysuwało się z chat unickich mnóstwo mężczyzn, starszych i młodych, i zbliżali się ostróżnie do swojego kościoła, zamkniętego i opieczętowanego. Drzwiami wejść do niego nie mogli „oporni“, zdradziłoby ich bowiem złamanie pieczęci. Cichą stopą skradali się starzy i młodzi niosąc z sobą rydle i młoty. Doszedłszy do kościoła rozstawiali dokoła niego czujnych stróżów, aby ich ostrzegali, gdyby się który strażnik obudził i przerwał im pracę.
Zamiast drzwiami, trzeba się było dostawać do świątyni przez groby kościelne. Do tych grobów można było dojść dopiero po zrobieniu podkopu pod murami.
Aż do świtu pracowali „oporni“ bez przerwy, ryli się powoli jak krety w zie-