Strona:Królowa śniegu (Hans Christian Andersen) 031.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Masz tu swoje buciki — powiedziała — nie możesz jechać boso, bo zmarzłabyś. Są one bardzo ciepłe, wykładane futrem. Mufki ci nie oddam, ponieważ jest bardzo ładna i ogromnie mi się podoba, ale masz za to wielkie rękawice matki, które ci osłonią ręce aż po łokcie. Włóż je tylko.
Marysia chciała dziękować zbójniczce, lecz rozpłakała się z wielkiej radości.
— Tylko mi nie becz, bo tego nie lubię! — zawołała dzika dziewczynka. — Masz tutaj zamiast siodła wygodną poduszkę, — a żebyś nie była głodna, dam ci na drogę szynkę i dwa bochenki chleba. Wszystko to przymocowałam do rena. I ciebie też przywiążę bardzo mocno, żebyś z niego nie spadła. Tylko mi zaraz miej wesołą minę, bo niecierpię głupich beków.
Posadziła Marysię na poduszce i przywiązała ją mocno do rena, potem drzwi otworzyła, zawołała na buldogi, a gdy weszły do sali, myśląc, że jeść dostaną, przecięła sznur, na którym ren był uwiązany, i zawołała głośno:
— No, teraz w drogę! hop! hop! z całej siły! A pamiętaj sobie, żeby się Marysi co nie stało.
Marysia na pożegnanie wyciągnęła do niej małe rączki w ogromnych rękawicach, a ren ruszył z kopyta i pędził jak huragan przez lasy i pola, płoty, rowy, zarośla, bagniska i stepy, dalej, dalej i dalej...
Wilki wyły, wrony i kruki krakały, na niebie błyszczały gwiazdy, księżyc, słońce, a daleko na północy ukazywało się czerwone światło, pełne dziwnego blasku.
— Widzisz zorzę północną,[1] która płonie tam w moim kraju, w kraju wiecznego lodu! — szeptał

  1. Zorza północna — piękne światło na niebie, które w krajach północnych świeci podczas długich nocy.