Strona:Klemens Junosza - Oczy urocze.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
OCZY UROCZE.
Ballada.

Czy po jezior fali lśniącej,
Łódka moja mknie...
Czy rumak jak wicher rwący
W przestrzeń niesie mnie...
Czy w południe skwar palący,
Czy gdy księżyc blaskiem drżący
Pieści kwiaty róż...
Czy gdy zefir szemrząc z cicha
Kradnie woń z kwiatów kielicha
W piękną letnią noc...
Czy się niebo rozszaleje
Dębami jak trzciną chwieje
Rycząc głosem burz...
Ten wzrok wciąż przedemną kroczy
Wciąż ścigają mnie te oczy,
Ta piekielna moc!!!
I czy myślisz mój kochany,
Że znam uczuć szał...?
Żem szedł w gaje na kurhany
I czekając tam wybranej
W niepewności drżał...
Żem się skradał pod okienko
By usłyszeć głos...
Żem prządł marzeń nitkę cienką,
Żem przepadał za panienką
Co ma złoty włos?
Nie znam strzałek kupidyna,
Nie spętał mnie czart!
Wolnym dotąd jak ptaszyna
Żyłem tak... na żart.
Lecz te oczy! lecz te oczy
Ta piekielna moc!
Ten wzrok wciąż przedemną kroczy,
Jasne życie tak mi mroczy,
Jak grudniowa noc.
Z pod nizkiego patrzą czoła
I z pod brwi jak krzak...
Dziwny sieje blask dokoła
Blask co krzyczy... woła... jęczy...
Jakby nocny ptak!
Nie podobna ich odegnać
Wyrwać się z ich pęt...
Ni uprosić ni zażegnać
Palą mnie na szczęt.
Czy to w górze... czy w dolinie
Śledzą mnie krok w krok
I choć nawet sen spowinie,
We śnie jeszcze nie ominie
Wierzyciela wzrok!

Kl. J.