tenże wydał już tysiące funtów na takie sprawunki, jak kupno słonia, kaucję... Co mu tedy pozostało?
Rangun, parowiec, będący na morzu na usługach Chin i Japonji, był ogromnym okrętem żelaznym, o sile czterystu koni. Dorównywał on w szybkości Mongolję, ale co do komfortu, stał o wiele niżej od niej.
Nie mógł więc pan Fogg dać tak wygodnej kajuty pani Andzie, jakby sobie tego życzył.
Szło tu o jakieś jedenaście do dwunastu dni podróży, a ponieważ pani Anda nie była bardzo wymagającą podróżniczką, przeto niewygody nie przestraszyły jej zupełnie.
Podczas pierwszych dni tej drogi parowcem, pani Anda zaznajomiła się bliżej z panem Fogg. Przy każdej okazji okazywała mu swą wdzięczność.
Flegmatyczny dżentelmen przyjmował to zwykłym swym chłodem, zdawało się, że bez żadnego wzruszenia, ale co się działo w głębi jego duszy, nikt zgadnąć nie był w stanie.