Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
108

blask światła szkodliwie wpływał na oczy niektóktórych ludzi osady i podostawali oftalmii, cierpienia bardzo pospolitego wiosną w tych stronach, od którego wielu Eskimosów ślepnie. Doktór kazał tak chorym już, jak i zdrowym jeszcze, nakrywać głowy gazą zieloną, i sam pierwszy posłuchał swego rozkazu.
Psy zakupione przez Shandona dosyć były dzikie, jednak przyzwyczaiły się wkrótce do pokładu, a Captain dobrze się obchodził z nowemi swemi towarzyszami, i zdawał się znać ich obyczaje. Z tego powodu Clifton jeden z pierwszych zrobił spostrzeżenie, że musiał on już miewać dawniej stosunki z psim rodem grenlandzkim; one zaś zawsze głodne bo źle żywione na ziemi, pilnie się odżywiały na okręcie.
Nazajutrz mijano z blizka ostatnią w stronie zachodniej z wysp Baffińskich. Doktór zauważył, że niektóre skały lezące między lądem a wyspami, pokryte były śniegiem barwy karminowej, która, zdaniem doktora Kane, miała pierwiastek roślinny. Clawbonny chętnieby przyjrzał się z bliska temu zjawisku, ale lód nie pozwolił dotrzeć do niego. Mimo temperatury podnoszącej się nieco, widać było, że w stronie północnej morza Baffińskiego tworzą się kry i góry lodowe.