Strona:Jednożeństwo i wielożeństwo 040.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szkoły, znajdującej się pod zarządem jednego z takich „talentów etycznych.“ Szkoła była maleńka a wszyscy uczniowie byli obecni. Zostawszy potem sam na sam z nauczycielem, odezwałem się: „O ile widzę, w szkole tej niema ani jednego dziecka, zarażonego znanym występkiem?“ — Tak, odrzekł, spodziewam się, że udało mi się wykorzenić to zupełnie. — Jakim sposobem? — Bo ja, zdaje się, umiem przysiąść się do dziecka i pomówić z nim po cichutku a szczerze. — Ale nie wszystko przecież można tym sposobem osiągnąć? — Nie, oprócz tego mówiłem o tem otwarcie ze wszystkiemi i teraz same dzieci pilnują siebie, a dziecięca kontrola jest chyba najściślejszą. Nauczyciel dodał jeszcze, że występek ten nie jest rezultatem potrzeby naturalnej, owszem, tak się sprzeciwia naturze, że żadne dziecko nie pomyśli o tem, ażeby go praktykować, jeżeli nie nauczą go inne. Na nieszczęście, występek ten zakaża jednak większość naszych szkół i niepodobna dobić się wytępienia jego, tak licho szkoły dzisiejsze spełniają w rzeczywistości swoje zadanie etyczne. Posyłamy tam dzieci, ażeby stały się lepszemi, a tymczasem rzucamy je nieraz wprost w objęcia strasznego występku, który jest pierwszym stopniem przejścia do wielożeństwa.
Kiedy sprawę wychowania szkolnego obejmą wreszcie „talenty etyczne“ (co koniecznie musi nastąpić) i uporządkują ją, gimnastyka i praca ręczna nie tylko zaliczone zostaną do obowią-