Strona:Janusz Korczak - Feralny tydzień.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uczeń z pierwszej ławki pokazuje mu na plecach dwa palce. Stasio sam przecież widzi: stoi i widzi, jak nauczyciel odszukuje jego kratkę w dzienniku i stawia powoli, i z rozmysłem wyraźną dwójkę.
Piorun z jasnego nieba...

∗             ∗

Józio niecierpliwie oczekuje Stasia — sam mu drzwi otworzył, i nie pozwalając zdjąć tornistra, zawołał:
— Chodź, to ci coś pokażę.
— Poczekaj, tylko zdejmę kalosze.
— No, prędzej. Wiesz: w tym nowym sklepie dodają do każdego kajetu jedną ogromną pieczątkę albo sześć małych — i do wyboru. — A do bruljonu dodają łańcuszek.
— Jaki łańcuszek?
— Prawdziwy.
— Kłamiesz.
Józio jest bezgranicznie zadowolony, że udało mu się zainteresować starszego brata swojem wielkiem odkryciem.
— O, widzisz: naklejka, bibuła, sześć pieczątek i stalka.
— Ta stalka nic niewarta.