Strona:Ginewra (Tennyson) 007.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szyderstwem gardził każdy mąż szlachetny;
Chyba kto garbem lub kalectwem szpetny,
Zdrowych i silnych wyszydzać był w prawie,
Za część kalectwa szyderstwo się bierze,
Nie obrażali się więc tem rycerze,
I odpowiadał mu sam król łaskawie.
Lancelot księciu podnieść się pomaga,
Ten tylko ręką z prochu ze dwa razy
Strzepnął kolana, jakby bez obrazy
Odszedł z uśmiechem, ale mu zniewaga
Utkwiła w duszy, i zemścić się pragnie,
A w sercu odtąd tak nienawiść męci,
Jak wiatr, co falą bez ustanku kręci
O głaz nadbrzeżny, po zielonem bagnie.
To gdy królowej Lancelot opowie,
Śmieszył ją zrazu upadek sromotny
Modreda, potem przeszło po niej mrowie,
Jakby przeczucie tknęło ją złowieszcze
Grożących nieszczęść; zaśmiała się jeszcze,
Ale już słabiej; lęk ją brał istotny,
Że ten wąż chytry za nią pełzać będzie
Póty, aż grzech jej na jaw wydobędzie
I wieczną hańbą imię jej omroczy.
Odtąd jej trwoga śmiało spojrzeć nieda,
Gdziekolwiek ujrzy lisią twarz Modreda