Strona:F. A. Ossendowski - Nieznanym szlakiem (1930).djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

List swój do narzeczonej zakończył takiemi słowami:
— W ogniu wielkiej męki zahartowałem i wykułem swoją miłość do Ciebie, Pani. Wierzę i wiem, że, stając się żoną moją, moje czyny i całe moje życie nie dadzą Ci powodu do żalu do mnie. Nigdy... jeżeli w sercu Twojem, Pani, przez te lata rozłąki przetrwała miłość do mnie.
List do ojca był krótki. Prosił go o rękę córki i w zwięzłych wyrazach kreślił przyszłość swoją i swojej żony, czyniąc to poważnie i szczerze.
Już z Petersburga przyszła zgoda na wydelegowanie młodego lekarza zagranicę, lecz listu z Charkowa nie było...
Kowal schudł i zbladł, nie sypiał nocami i całemi godzinami chodził z kąta w kąt swego pokoju, trąc czoło i ściskając aż do bólu zimne ręce.
Wreszcie nadszedł telegram takiej treści:
„Córka moja przed dwoma laty wyszła zamąż. Mieszka zagranicą.“
Pod telegramem był podpis ojca Wandy.
Otrzymawszy telegram, lekarz usiadł przy biurku i kilka razy przeczytał te słowa, które były dla niego wyrokiem, wczytywał się w każde słowo, starając się zrozumieć i zapamiętać. Naraz wstał i wypuścił z rąk ten biały skrawek papieru, który łamał mu w tej chwili życie. Przycisnął ręce do piersi, w której czuł kawał lodu, i zaczął przez okno wpatrywać się