Strona:Echa leśne 17.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drzewa tu mamy wbród. Wzięło się jodłę zdrową, jędrną, wystałą. Obrobił ją do kantu, a nawet tu obecny cieśla, a nasz teraz pan wójt...
— E, niema ta o czem, co ta... — opędzał się niechętnie wójt Gała.
— Wpuściło się drzewo w ten piach głęboko, głęboko...
— A dlaczegóż w tem właśnie miejscu?
— Dlatego, proszę łaski pana generała, że w tem miejscu leży człowiek pochowany, tam w tej wydmie.
— Człowiek pochowany... — powtórzył generał. — A pan tego człowieka znałeś może, co?
— A no... Juścić go znałem, bo na takiem leśnictwie, jak moje, trudno było nie znać... Lasy wokolusieńko milami. Kto już w te lasy wlazł, to mojego węgła, a nawet mojego łóżka pewno nie ominął.
Generał zwiesił głowę i przez czas dość długi siedział w milczeniu. Wyjął wreszcie z bocznej kieszeni srebrną papierośnicę, otworzył ją niepewnymi palcami.
— A wiesz pan, — mówił z zimnym uśmiechem, — że ów człowiek, co tam pochowany leży, to mój rodzony bratanek...
Geometra Knopf, który dotąd siedział bez ruchu, zapatrzony w płomień ogniska z takiem