Ta strona została uwierzytelniona.
— 23 —
GUSTAW.
Nierozumiem.
JUSTYSIA.
Widzisz pan, to tak. Mama mi zawsze mawiała, że jak dorosnę... (nagle zawstydzona). Ach ja nie wiem, czy to wypada o tem mówić.
GUSTAW (z uśmiechem).
Widzisz pani, ja tyle rzeczy pani opowiadałem w ogrodzie, a teraz mnie nic nie chcesz powiedzieć.
JUSTYSIA (obracając się ku niemu).
O tak, z panem się bardzo mile rozmawia; więc powiem!
GUSTAW.
Słucham z natężoną uwagą. Więc mama mawiała, że jak pani dorośnie, to?
JUSTYSIA (zakłopotana).
No... to... (z nagłem postanowieniem) to pójdę za mąż!
GUSTAW.
A!
JUSTYSIA.
I nawet mama tłumaczyła mi, co to jest małżeństwo.