Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No266 p3 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jesz, że widmem bynajmniej nie jestem. Myślałeś, idjoto, żem pijany i podałeś mi truciznę. Nie wypiłem koniaku i gdyś wyszedł głupcze, przekonany, że już po mnie, ja sobie wstałem z kanapy, wziąłem kapelusz i laskę pojechałem do Prowancyi o dziesiątej wieczorem. Przyjechałem, żeby cię nauczyć, mój poczciwcze, jak należy postępować z przyjaciółmi. Cóż mi odpowiesz na to?
Vogel, na wpół nieprzytomny, słuchał jak przez sen słów tych pełnych groźby.
— Wszystko się sprzysięgło na mnie — wybełkotał.
— Panie hrabio — odezwał się Karol Laurent do Lionela — za wielki czyniłbyś honor temu nędznikowi, ryzykując swoje życie. Daj mi pan pistolety. Zapłacę mu dług mój wczorajszy, a jeżeli nie będzie chciał się bić ze mną, to mu w łeb jak psu wypalą.
— Dobrze, będę się bić! — krzyknął ex-kasyer, odzyskawszy trochę energii.
Lionel z widocznym wstrętem podał pistolety pseudo Lorbacowi.
Dziękuję, panie hrabio — odrzekł ten ostatni i proszę pana za świadka. — Bierz kanaljo to cacko i... bez żadnych podstępów, bo, jak, powiedziałem, zastrzelę jak psa. Stój gdzie stoisz, ja się cofnę o dwadzieścia kroków. Będziemy iść ku sobie, a gdy powiem trzy, strzelimy jednocześnie.
Po chwili przeciwnicy, stali, naprzeciw siebie na dwóch końcach skalistego sklepienia.
Hrabia wziął w objęcia Walentynę, ciągle zemdloną, i usunął się za skałę.
— Raz! — odezwał Karol Laurent.
— Jeżeli go zabiję — myślał Vogel — ucieczka będzie możebną.
I nie czekając nawet, ażeby jego ex-wspólnik „dwa“ wypowiedział, pociągnął za kurek i wystrzeli.
Karol Laurent zachwiał się.