Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No266 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Wypiję! wypiję! ale się trąćmy koniecznie.
— Ma się rozumieć... twoje zdrowie...
Karol Laurent pochwycił drżącą ręką kieliszek, trącił się z fałszywym Angelisem, a potem zatoczył się tak, że prawie tyłem stanął do towarzysza.
Skorzystał z tego, przechylił głowę w tył, łokcie podniósł wysoko i wypił niby napój jednem tchem.
Herman czekał na skutek niecierpliwie.
Oczekiwanie trwało niedługo.
Karol Laurent jęknął, zaczął wywijać rękoma, jak człowiek śmiertelnie ugodzony, padł twarzą na poduszki kanapy i nie poruszył się więcej.
Finis!... — pomyślał Vogel, z tryumfującym uśmiechem, podniósł kieliszek z dywanu, wytarł go starannie, potem nachylił się, odwrócił kamrata, który, jak przypuszczał, za pięć minut miał już być trupem, podsunął ma poduszkę pod głową, przymknął wytrzeszczone dziwnie oczy, ubrał się w palto, wziął kapelusz, zapalił cygaro, wyszedł z gabinetu, zawołał właściciela zakładu, zapłacił rachunek, dorzucił mu jeszcze dwa luidory na piwo i powiedział:
— Mój przyjaciel podpił sobie za bardzo i śpi jak zabity... Zostawcie go w spokoju... Gdy obudzi się za dwie godziny, każecie mu sprowadzić fiakra.
— Niech pan będzie zupełnie spokojny. Nikt nie wejdzie do gabinetu, dopóki towarzysz pański się nie przebudzi... Czy pan życzy sobie powozu?
— Nie, potrzebuję się przejść koniecznie.
Gospodarz skłonił się bardzo nizko gościowi,