Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No261 p5 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żył że Walentyna jakby sia uspokoiła trochę, zaczął:
— Po co te łzy i te lamenty. Niepodobna walczyć przeciwko rzeczywistości, poddaj się pani zatem losowi. Możesz przeklinać moje zmartwychwstanie, ile ci się żywnie podoba, ale przyjąć mnie musisz.
— Nie! — odrzekła Walentyna, podnoszące dumnie głowę. Nigdy!
— Naprawdę? — zapytał Vogel z ironią.
— Kłamiesz pan bezczelnie, jak kłamałeś zawsze! Chcesz mi zaimponować groźbami! Nie przyznaję panu praw żadnych! Nie znam pana i proszę wyjść natychmiast!
— A jeżeli odmówię? — zapytał ex-kasyer.
— Zadzwonię na służbę i powiem jej: „Ten człowiek mnie znieważa! Wypędzić go!“
— Ustąpię przed siłą dziś, to rzecz prosta. — Ale nie tryumfuj pani zbyt wcześnie. Powrócę jutro i pomszczę się dostatecznie.
— Jak?
— Mógłbym nie odpowiedzieć na to, ale powiem jednakże. Udam się do sądów i...
— Pan udasz się to sądów?
— Wszakże powiedziałem.
— Pan się bardzo musisz sądów obawiać, musisz ich starannie unikać.