Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No261 p5 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dłam raz w zasadzkę przed dziesięciu laty! Nietylko więc sprawiedliwość, ale i mnie chciałeś pan oszukać pozorną śmiercią swoją?
— A gdyby i tak było? zapytał bezczelnie Vogel.
— Śmiałbyś pan może utrzymywać, że tak nie jest?
— A więc prawda, tak jest! ale winnaś mi pani wdzięczność przecie za to, bo czyniąc cię wdową, uczyniłem szczęśliwą, bo łzy po mnie wylane, nie zaćmiły blasku oczu pani! Nie za bardzoś się pani zgonem moim zmartwiła!
— Znałam obowiązek uczciwej kobiety i spełniałam święcie takowy. Cierpiałam, ale się nie skarżyłam, wiesz pan dobrze o tem. Pański powrót jest uderzeniem piorunu. To mnie zabija.
— Tak? — wykrzyknął Vogel ze śmiechem — to przynajmniej prawdziwie szczerze powiedziano!
— E! mój panie — odrzekła Walentyna uniesiona oburzeniem, pan wiesz o tem że nie mogę żywić dla pana jakichkolwiek innych uczuć, oprócz pogardy i nienawiści. Oburzasz mnie pan! Całe pańskie życie, to bezczelne kłamstwo i podłość! — Zbrodnia nas połączyła i zbrodnia rozdzieliła. Po co pan tu przyszedłeś? Czego chcesz? czego się spodziewasz? czego oczekujesz odemnie?
— Powiedziałem pani, że ją kocham! — czego oczekuję, czego się spodziewam, czego wymagam? Zblizenia.
Hrabina zadrżała,
Zblizenia? — powtórzyła. Zbliżenia?... Pan wiesz, że to niepodobne!