Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No255 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Brawo! Zaczynasz się opamiętywać przecie!... Słuchaj, Karolu, bądź jak dawniej, wiernym współpracownikiem moim, bądź jak dawniej ufającym i śmiałym. Jakże się to czasy straszliwie zmieniły! Dawniej tyś mnie bodźca zawsze dodawał, dzisiaj ja cię muszę podtrzymywać. Ocknijże się, stań się mężczyzną, zrozumiej, że niezadługo będzie już wszystko inaczej. Skoro się tylko okaże, że żadne stanowczo niebezpieczeństwo dosięgnąć nas nie może, zajmiesz stanowisko odpowiednie ambitnym twoim zamiarom... wolno ci będzie, jeżeli będziesz sobie tego życzył, nie łączyć losów swoich z mojemi, będziemy się mogli rozdzielić.
Karol Laurent aż podskoczył.
— Rozłączyćbym się miał z tobą! — powtórzył. — Rozłączyć się z tobą w chwili, gdy zbliżasz się do swojej prawej żony, czyli raczej do jej milionów... bo miliony posiada ta twoja żona! O! co nie, to nie, mój przyjacielu, na to się za nic w świecie nie podpiszę! Teraz właśnie uczepię się ciebie, teraz stanowczo złączę moje przeznaczenie z twojem! Dzieliliśmy razem biedę, łamaliśmy razem zęby o twardy kawałek chleba, będziemy podzielać zatem wspólnie i dalsze losy, jeżeli zdobędziemy miliony! Czy i jak je zdobędziemy, nic nie wiem jeszcze, bo skoro uznano śmierć twoję stanowczo, nie możesz chyba o nic się dopominać, ale gdybyś cokolwiek dostał, muszę i ja do tego należeć. — Mniemany Fritz, zadrżałby by na pewno, gdyby był dostrzegł złowrogi uśmiech, jaki w tej chwili ukazał się na ustach Hermana Vogel, i ogień jaki mu w oczach zamigotał.