de Précy, ty pod nazwiskiem Karola Laurent hrabiego de Lorbac?.. Chyba że nie, chyba że przeszłość stawała nam na przeszkodzie?... Powiadasz, że służy nam prawo skorzystania z dziesięcioletniego przedawnienia... zapewne, ja także coś na to liczę, ale zanim zaśpiewamy Victoria! musimy pierw dobrze się poinformować... Nie wiemy, czy pomimo upływu lat dziesięciu, nie śledzą za nami?.. A potrzeba wszystko wiedzieć... Tak czy nie tak?...
— Prawda — szepnął. Karol Laurent z westchnieniem.
— W epoce, kiedy byłeś pomysłowym — ciągnął Herman — sam mi przecież poddałeś tą świetną myśl ażebym się przedzierzgnął w hrabiego d’Angelis, zmarłego i pochowanego w Bas-Meudon pod nazwiskiem Vogel. Uczyniłem, jak chciałeś, i krupierzy z szulerni niemieckich, a nawet kilku poczciwych głupców zapewniało pod przysięgą, że jestem pomerańczykiem z ciała i kości, i że mnie znają od lat dziesięciu. Czy to prawda?
— Niezaprzeczona.
— Otóż — ciągnął ex-kasyer — hrabia d’Angelis, powracający do Paryża, po wyjeździe z niego tak nagłym i dziwacznym, musi mieć przynajmniej choć jednego kamerdynera przy swym boku. Czyż nie musiałem narzucić ci tej roli, zabezpieczającej od wszelkich posądzeń i natarczywości. Gdybyś nie był Fritzem, moim kamerdynerem, w jakim charakterze znajdowałbyś się tutaj? Milczysz, a więc przyznajesz, że mam znowu rację.
— Przyznaję.
Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No255 p3 col3.png
Ta strona została skorygowana.