Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No253 p4 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Panbyś to uczynił?... — wykrzyknęła przerażona.
— Uczynię bez wahania — odrzekł hrabia.
— Toby zbrodnią było jednakże.
— Wiem o tem dobrze.
— I to ja popchnęłabym pana do niej?...
— Cóż to panią może obchodzić? Żeby mnie przywiązać do życia, wystarczało jedno słowo, któregoś mi pani odmówiła!...
— Niesprawiedliwyś pan i okrutny!... Jeżeli odpycham to wielkie szczęście, jakie mi ofiarujesz, to dla pana... jedynie.
— Czcze to słowa, szanowna pani.
— Nie wierzysz mi pan?...
— Nie wierzę!...
— Jakże mam panu dowieść mojej szczerości?...
— Nie sil się pani na to...
— Co mam zrobić, Boże? Co mam zrobić?...
— Pozwolić mi umrzeć spokojnie... Żegnam panią... Bądź szczęśliwą, oto ostatnie życzenie moje.
Lionel zawrócił ku drzwiom.
Walentyna rzuciła się, żeby go zatrzymać.
— Odchodzisz pan!... — krzyknęła.
— Odchodzę... Wypowiedzieliśmy już sobie wszystko... pilno mi skończyć ze sobą.
— Lionelu... — szepnęła młodu kobieta, głosem, zaledwie dosłyszanym...
— Pani?
— Pozostań... błagam cię...