Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No248 p4 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rent, wziął lampę, wyszedł z salonu, minął przedsionek i udał się schodami, prowadzącemi na pierwsze piętro.
Jako szczwany policyant, oryentował się doskonale i trafił, gdzie mu było potrzeba, lubo pierwszy raz był w tym domu.
Jednego z podwładnych sobie agentów, pozostawił przy trupie w salonie; resztę członków komisyi zawezwał za sobą.
Na korytarzu pierwszego piętra przystanął.
— Patrzcie, panowie — rzekł — klucza nie wyjęto, ale go po dwakroć w zamku przekręcono. Drzwi zatem są mocno zamknięte, i ktokolwiek się po za niemi znajduje, jest więźniem przynajmniej chwilowo.
Chwycił za klucz i drzwi otworzył.
Na progu ukazała się Walentyna nawpół nieżywa ze strachu, z twarzą bladą, łzami zalaną i rękoma, jak do modlitwy złożonemi.
Klarunia kryła się w fałdach jej sukni.
Na widok nieznajomych, młoda kobieta cofnęła się i wyjąkała:
— Kto jesteście i czego chcecie?
Komisarz rozpiął okrycie i wskazał szarfę trójkolorową, oznakę swego urzędu.
— Uspokój się pani — powiedział. — Nie masz się czego obawiać, przynosimy ci pomoc i opiekę. Ci panowie zaś należą do policyi bezpieczeństwa publicznego.
Bankier wysunął się naprzód.
— A ja, proszę pani — dodał — nazywam się Jakób Lefevre i byłem zwierzchnikiem męża pani...