Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No246 p4 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z wiatrem szmer głosów zmieszanych dolatywał.
Nędznik słyszał rozmowę, ale nie był w stanie nic z niej zrozumieć.
Na raz, odezwał się dzwonek po raz trzeci.
Skoro ostatni dźwięk umilkł w powietrzu, ukazały się niespodzianie dwie duże latarnie i oświeciły aleję.
Karol Laurent, nie przypuszczający nic podobnego, został naraz światłem oblany.
Skoczył co tchu w gęstwinę, lecz go spostrzeżono.
— Otworzyć, w imię prawa! — odezwał się głos donośny. — Przychodzimy z wyrokiem prawomocnym. Ślusarz jest z nami. Skoro dobrowolnie rozkazu nie wypełnicie, wejdziemy przemocą.
Fałszerz zawrócił i jak strzała pomknął do domu.
Wpadł we drzwi i zamknął je na klucz za sobą.
Herman na pół omdlały, upadł na krzesło.
Ujrzawszy kamrata, wlatującego jak bomba, zerwał się na nogi.
— Kto to? — zapytał.
— Policya.
— Zgubieniśmy! — jęknął nędznik.
— Przeciwnie... to zbawienie nasze! — odparł pseudo-Lorbac.
— Jakto?
— Natchnienie... myśl genialna...
— Mów prędzej!... — Wytłomacz się co rychlej.