Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No246 p2 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Doskonale się panu zdaje — odparł fałszerz bezwstydny.
— O ileż wam chodzi? czy o jaką setkę luidorów?
— Fe! za kogóż nas też bierzesz, panie hrabio? Cóżbyśmy robili ze stoma luidorami?... Potrzebujemy dużo... bardzo dużo...
— Kiedyż ja nie mam przy sobie dużo.
Karol Laurent dotknął końcem palca lewego boku Angelisa.
— Wybacz kochany hrabio — odpowiedział — masz ładną sumkę w biletach bankowych, w czekach i przekazach, tu w kieszeni bocznej, starannie zaszytej, ale łatwej do wyprucia... To, co kieszonka ta zawiera, jest nam potrzebnem nieodzownie i będziemy ci wdzięczni, gdy nam to oddasz do rozporządzenia.
— A gdybym odmówił?
— Nie odmówisz, kochany hrabio... Zanadtoś rozumny na to, ażeby odmawiać czegokolwiek swoim dobrym przyjaciołom, szczególniej, gdy ci dobrzy przyjaciele są silniejszymi od ciebie, panie hrabio...

— Ależ wy jesteście złodzieje, a ja wpadłem w jaskinię zbójów!...


XXX.

— Tak... my jesteśmy złodzieje, a pan dostałeś się do jaskini zbójeckiej! — powtórzył Lorbac wesoło. — Doskonale powiedziane, kochany hrabio...