Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No244 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie podejrzywa, toż niema dowodów w ręku. Ażeby zanieść skargę, stwierdzić fałszerstwo i otrzymać rozkaz aresztowania, potrzeba przecie czasu. Nikt się nie domyśla, że jestem w Bas-Meudon.
Po krótkiej przerwie, zadzwoniono po raz trzeci, z taką energią, że o mało dzwonek nie pękł.
Herman powtarzał:
— Kto to być może?... Kto to?... Trzeba zobaczyć!..,
Wziął rewolwer ze stołu i zejść postanowił, ale przed wykonaniem tego zamiaru, powrócił jeszcze do okna.
Usłyszał otwierające się drzwi mieszkania ogrodnika; zobaczył pod drzewami małe światełko, zapewne od latarni, i posłyszał jakby sprzeczkę jakąś.
Za chwilę wszystko ucichło, a małe światełko zaczęło zbliżać się ku domowi.
Herman rozpoznał niezadługo postać ogrodnika w bieliźnie, z bosemi nogami w sabotach i w olbrzymiej szlafmycy na głowie.
Kasyer zszedł na dół, z rewolwerem w ręku i otworzył drzwi, jak raz w chwili, gdy Lambert stał już za niemi.
— Co tam takiego? — zapytał głosem drżącym.
— Czy pan słyszał dzwonek? — odrzekł ogrodnik.
— Słyszałem, dzwoniono trzy razy z rzędu.
— Ja tylko dwa razy słyszałem. Spałem widocznie mocno. Podniosłem się, chce zobaczyć, co to za zbój zakłóca spokój porządnym ludziom.