Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No240 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zegarek i portmonetka leżały obok łóżka na stoliczku,
Dwie lampy i świece płonące w kandelabrze jasno pokój oświecały.
Zdawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by pobiedz do biurka, otworzyć je i przepatrzeć to, co w sobie zawiera; ostrożność jednak powstrzymywała Hermana od zbyt prędkiego wzięcia się do roboty.
Potrzeba było nie dać się złapać na gorącym uczynku...
Potrzeba było zatem czekać...
Usiadł przy łóżku i miał w sobie dość okrutnej odwagi, aby patrzeć w twarz człowieka, którego popchnął do grobu...
Maurycy leżał nieruchomo na łożu, z którego powstać już nie miał.
Śmierć naznaczyła go już swem piętnem.
Słabiuchne tylko drżenie powiek świadczyło, że duch kołatał się jeszcze w nędznem ciele.
Herman siedział tak przez pół godziny.
Potem wstał i przeszedł do sąsiedniego pokoju.
Zastał w nim lokaja rozciągniętego na kanapce i chrapiącego dość głośno.
— Józefie! — przemówił szeptem prusak, trącając w ramię śpiocha.
Służący zerwał się i trąc oczy bąkał:
— Czy pan baron potrzebuje czego?... Czy nieszczęście nadchodzi?...
— Jeszcze nie — odparł Vogel — biedny twój