Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No239 p5 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Siadaj, doktorze, obok niego — powiedział Herman.
— A pan?
— Ja siądę na kozioł z woźnicą.
Powóz skręcił na ulicę Amsterdamską, konie szły wolno jak z karawanem, lecz, że odległość nie była zbyt wielką, stanęli na miejscu w pół godziny niespełna.
Służba jak zawsze, oczekiwała powrotu swego chlebodawcy.
— Pan baron na koźle? — zawołał lokaj.
— Józefie — odparł Vogel — pan twój miał atak apopleksyi... bardzo jest chory...
— O Boże!
— Trzeba go rozebrać, położyć do łóżka i pobiedz natychmiast po doktora domowego... Ażeby prędzej się załatwić, wsiadaj do powozu...
— Nie potrzeba, panie baronie... doktór mieszka obok, na ulicy Medyolańskiej...
W pięć minut potem, Maurycy Villars, ciągle bezprzytomny, leżał na nizkiem, szerokiem łożu swojem, w dziwacznym pokoju wybitym żółtym atłasem.
Lustra otaczające łóżko, oprawne także w atłas żółty odbijały i pomnażały w odbiciach siną twarz wuja Walentyny, otwarte jego oczy i wykrzywione wargi.
Był to widok i straszny i wstrętny zarazem.
Doktór ujął znowu za puls chorego i znowu poruszył głową znacząco.
— Jak pan znajduje? — zapytał Vogel.
— Bardzo źle — odpowiedział lekarz. — Je-