Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No237 p4 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

de Lorbac, naszego wspólnego przyjaciela, daje nam prawo do wzajemnej sympatyi... Witam pana i proszę, abyś raczył dom mój, jak swój własny uważać...
Pomerańczyk, zachwycony tak miłem przyjęciem, starał się wyrazić wdzięczność swoję gospodarzowi, następnie Karol Laurent zajął się nim i poprowadził do buduaru, zamienionego na szulernię.
Stół z bakaratem obsiedli gracze płci obojej, poniterujący dotąd nieśmiało.
— Mówiłeś mi pan o grubej grze — odezwał się Angelis do swego usłużnego przewodnika.
— Cierpliwości, kochany hrabio — odparł ostatni z uśmiechem. — Tak to zwykle bywa z początku. Zaczyna się małym baczkiem familijnym, następnie gra staje się interesującą. Zwykle dopiero po kolacyi prawdziwi gracze otwierają swoje portfele. Około drugiej po północy zobaczysz hrabia napewno setki tysięcy franków, przewalające się po zielonym stole.
— Brawo! — zawołał pomerańczyk — gdy widzę bawiących się kartami nieśmiało, niedobrze mi się robi, czuję się zdenerwowanym.
Postawił kilka luidorów i przegrał.
— Zagrajmy partyjkę w ecarté — rzekł Laurent — to będzie daleko więcej zabawne.
— Dobrze... Jak drogo grać będziemy?...