Przejdź do zawartości

Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No236 p4 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Vogel zadrżał cały.
— Przyszedł ktoś — mruknął. Tem lepiej... Nie będę sam przynajmniej... Pozbędę się choć na chwilę myśli, co tak mnie przeraża...
Na progu salonu ukazał się służący i zaanonsował:
— Pan hrabia de Lorbac...
Karol Laurent z uśmiechem na ustach, z ręką wyciągniętą, podszedł do Hermana.
— Dobry wieczór, baronie! — zawołał. Tak mi cię pilno było zobaczyć, że przybywam najpierwszy.
— Jak się masz, kochany hrabio? — odpowiedział Vogel.
Karol Laurent przeszedł dziś siebie.
Pozował na wielkoświatowca i na dyplomatę, w sposób, niepozwalający podejrzewać podrobienia.
Nigdy jeszcze nie był tak rzetelnym hrabią.
Zręczny fryzyer ułożył mu włosy tak, że zakryły i czubek łysiejący, i siwizną przypruszone skronie.
Puder rozjaśnił płeć zniszczoną i pokrył gęste a głębokie zmarszczki,
Lekko podcieniowane powieki ożywiały spojrzenie.
Długie wąsy podkręcone zostały do góry.
Faworyty wyperfumowane wiły się kokieteryjnie po bokach twarzy.
Łotr młodziej dziś, niż zwykle wyglądał.
Ubranie czarne doskonale uwydatniało zgrabną figurą.
Kamizelka na jeden guzik spięta, odkrywała