Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No235 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dzień dobry, baronie!... — zawołała właścicielka mieszkania. — Proszę co prędzej!... Muszę być ostrożną aż do śmieszności, ale tak trzeba!... Ci łotrzy, wierzyciele, nie dają mi ani chwili spokoju, odkąd dowiedzieli się, że jestem w Paryżu... Wyobraź sobie, że mam istne procesye na schodach... Musiałam dzwonek skasować... Dziesięć razy na dzień, co najmniej, obrywali sznurek, szarpiąc nim z całych sił jeden po drugim... O! baronie, co to za straszne pijawki z tych ludzi!
— Zawsze tedy pełno wierzycieli, moja biedna Ado!... — przerwał Herman z uśmiechem.
— Zawsze, a nawet więcej niż zawsze! Wiesz dobrze, baronie, że nie mam szczęścia...
— A jednak z Anglii powracasz?
— Yes milord...
— Artur Aldrige, z którym wyjechałaś, ma być dżentelmenem bardzo poważnym...
— Nie narzekam nań wcale... Był to człowiek nadzwyczaj chic... nudny jak słota, lecz bardzo chic... Rozstając się z nim, byłam w posiadaniu pugilaresu, wypchanego banknotami... O! dziesięć razy więcej miałam, niż potrzebowałam na spłacenie wszystkich długów; w razie gdybym była zaraz powróciła...
— Cóż dalej?
— Na nieszczęście, gdy miałam już siąść na pociąg i zmykać do Dowru, napotkałam akrobatę z Cremorn-Gardens, prawdziwego Apolla angielskiego... Śliczny chłopak, co się zowie, lecz bynajmniej nie poważny, co nie, to nie... Apollo angielski wpadł mi w oko i zamiast wsiąść do wagonu,