Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No234 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ków!! — Jeżeli mi będzie jeszcze skrzeczeć nad głową, zamknę ją na jakiej pensyi, i niech tam sobie ryczy, wiele jej się tylko podoba!!
— Hermanie — zawołała Walentyna z przerażeniem — Hermanie, ty nie zrobisz tego!
— Zobaczymy! — odburknął Vogel.
— Przyrzekłeś mi, przysiągłeś mi, że mnie nigdy z siostrą nie rozłączysz — wybąkała męczennica.
— Cóż z tego? przyrzekłem, ale nie dotrzymam przyrzeczenia i basta!
— To byłoby haniebne... zbrodnicze prawie...
— Za wielkie słowa dla takiej błahej rzeczy!
— My nie moglibyśmy żyć bez siebie!
— Tak się gada, ale żyje się jednak przewybornie. — Przekonasz się o tem, jeżeli nieznośny bęben dokuczać mi nie przestanie! — Powiedziałem, ażebyś ją precz ztąd zabrała!
Klarunia, przekonana, że Herman ją wywiezie i uwięzi natychmiast, straciła głowę i coraz głośniej zawodziła.
Walentyna uciekła z nią do drugiego pokoju.
W kwadrans może, gdy powróciła na dół, obcierając oczy zapłakane, Herman siedział chmurny przy stole.
Walentyna poleciła Meriecie, żeby zajęła się Klarunią.
Podczas całego smutnego obiadu, małżonkowie nie przemówili ani słowa do siebie.
Gdy nareszcie skończyły się tortury, Walentyna powstała i chciała odejść do siebie.
— Zostań! — burknął Herman, wyjmując