Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No233 p5 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

świeżą? — syknął drwiąco. — Jeść mi się chce... Umieram z głodu... Powiedz, niech mi natychmiast jeść podadzą!...
— Wszystko gotowe — odpowiedziała Walentyna. — Nie jadłyśmy obiadu jeszcze.
— A to znów dla czego? — zapytał Vogel.
— Czekałyśmy na ciebie.
— Powiedz mi, jeśli łaska, z jakiej racyi czekałyście?
— Dla tego, żeś nie powiedział dziś z rana, iż nie myślisz powrócić. I dobrze zrobiłyśmy, oczekując.
Vogel wyprostował się gwałtownie.
Znalazł nareszcie pretekst długo szukany — pretekst wstrętny, co prawda, ale w braku lepszego i takim się zadowolnił.
— Ej, do milion dyabłów! — wykrzyknął. — Czy kpisz ze mnie, czy co... Czy obowiązany jestem spowiadać ci się z moich czynności?... Rozkazałem raz na zawsze, aby nigdy nie czekać na mnie, a nie lubię nieposłuszeństwa!
— Nie zrozumiałam, mój przyjacielu — szepnęła Walentyna.
— Zrozumiałaś wybornie! — odpowiedział Vogel. — Tylko podoba ci się pozować na istotę zapoznaną, opuszczoną!... Podoba ci się przyznawać samej sobie palmę męczeńską!... Byłoby to śmiesznem, gdyby nie było wstrętnem; proszę, żeby mi więcej tego nie było...