Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No233 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rym związała się na wieki, traktował ją obojętnością, równającą się wstrętowi.
Ustawicznie raniona miłość własna, sprawiała jej cierpienia okrutne.
Cierpiało ciało, cierpiała i dusza także.
Poczęła chudnąć stopniowo, co nadawało jej wygląd młodych męczennic na płótnach Giotta i Cimabuégo.
Cudne oczy powiększyły się w ściągniętym owalu twarzyczki, której perłowy odcień przybierał przejrzystość alabastru.
Delikatnie zarysowane błękitne obwódki uwydatniały kontury powiek zaróżowionych.
Bezwiedna gorycz uśmiechu nadawała dziewiczemu obliczu wyraz smutkiem przepełniony.
Od niejakiego czasu podlegała pewnym osłabieniom, których nigdy przedtem nie doznawała.
Niekiedy zabrakło jej oddechu raptownie; to znów serce bić przestawało, szum napełniał uszy, a przed oczami to ciemność, to ognie przelatały naprzemian.
Pewnego dnia, leżąc przy oknie otwartem na szeslongu, bez widocznej przyczyny wpadła w omdlenie, z dziesięć minut trwające, dopiero łzy i pocałunki Klarunki do przytomności ją przyprowadziły.
Podlegała nadto zachceniom przeróżnym albo uczuwała wstręt niczem niewytłomaczony do rzeczy najzwyczajniejszych.
Często bardzo mówiła sama do siebie:
— Co się ze mną dzieje?... Nie poznaję się zupełnie... Co mnie tak zmienić mogło?... Zdaje mi