Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No230 p3 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hermanem, miała swój powód naturalnie, a był on prostym i wzruszającym jednocześnie.
W znanym nam saloniku wisiał portret matki Walentyny, siostry Maurycego Villars.
W wiliję ślubu panna de Cernay wzięła za rękę Vogla i powiedziała doń słodkim głosem:
— Mam wielką prośbę do ciebie, mój przyjacielu... Przyrzecz mi, że nie będziesz się na mnie gniewał...
— Przyrzekam ci wszystko, najdroższa! Nie powinnaś wątpić o tem...
— Ja też nie wątpię, wiedząc jak dobrym jesteś...
— O cóż więc chodzi, droga Walentyno?...
— Pragnę bardzo, abyś mnie jutro rano, zanim pojedziemy do merostwa i do kościoła... zawiózł na ulicę Mozarta...
Herman zrobił minę ździwioną.
— Jakto! — rzekł. — Po tem wszystkiem coś tam przeszła?...
— Tak — odpowiedziała panienka — wierzaj mi, że to nie kaprys żaden... Portret matki mojej tam się znajduje... Chcę uklęknąć przed nim, chcę pomodlić się trochę, do tych rysów ukochanych... chcę, aby nas pobłogosławiła... Może to słabość przesądna, zdaje mi się jednakże, że matka oczekaje tam na mnie i że, gdybym się nie stawiła, nieszczęścieby to nam przyniosło... Proszę cię, nie odmawiaj mi, Hermanie!... Zmartwiłbyś mnie okrutnie...
— Niech mnie Bóg zachowa i broni, abym miał sprawić ci kiedykolwiek najmniejsze choćby