Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No228 p5 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Oczekuję, abyś pani raczyła objaśnić mnie łaskawie, w czem mogę być jej użytecznym?...
— Panie Vogel — zaczęło dziewczę — wiem, że będę niedyskretną, czuję to dobrze, liczę jednakże na pobłażliwość pańską...
— Na pobłażliwość moję?... — powtórzył kasyer. — Przecież pani nie możesz jej potrzebować?...
— A jednak, przyrzeknij mi pan...
— Przyrzekam... z całego serca!...
— Od czasu, gdyśmy się poznali — zaczęła Walentyna — okazywałeś mi pan tyle zajęcia, tyle głębokiego przywiązania... tyleś pan dla mnie uczynił... tylem ci winna za to wszystko wdzięczności, że mam obowiązek odwzajemnienia się panu za te szlachetne uczucia... To dług święty, to święty mój obowiązek...
Panna de Cernay umilkła, oczekując odpowiedzi Hermana, ten jednak pochylił głowę i wcale się nie odezwał.
Sierota zaczęła zatem znowu:
— Dziś wieczór, w chwili, gdyś wchodził do nas, zapytałam: Czy chory jesteś? Czy masz jakie zmartwienie?
— Odpowiedziałem pani: „że ani jedno ani drugie...“ — wybełkotał kasyer.
— Otóż, nie uwierzyłam panu... — odparła sierota. — Gdzie się podziała zwykła otwartość pańska?... Masz zmartwienie... jestem pewna, jestem pewna, rozumie pan, że ja coś znaczę w tem zamyśleniu pańskiem i dla tego proszę, błagam cię, przyjacielu jedyny, zaufaj mojemu rozsądkowi, mojej odwadze i nic przedemną nie ukrywaj...