Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No228 p4 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Stanowczo — pomyślał kasyer — jestem czarodziejem... Wszystko, co przewidziałem, spełnia się co do joty... Ta głupia sroka sama mi lezie w łapy... Zanim wyjdę z tego domu, małżeństwo nasze zostanie postanowionem..
Pomimo, że to był początek jesieni, powietrze było ciepłe, jak w piękne wieczory sierpniowe.
Miryady gwiazd błyszczały na czystem tle nieba.
Księżyc w pełni oświecił horyzont, ukośnym promieniem rzucił białą smugę pod wielki kasztan i osrebrzył bladawym blaskiem ławeczkę, po lewej stronie drzwi wchodowych ustawioną.
Vogel zaprowadził pannę de Cernay do tej właśnie ławeczki.
Usiadła.
Po chwili zajął obok niej miejsce; ale, że nie było Klaruni, aby ich przegrodziła, jak podczas pierwszej rozmowy, usiadł w przyzwoitej odległości.
Towarzystwo, powracające wodą do Saint-Cloud, czy do Suresne w łodzi ustrojonej różnokolorowemi lampami, śpiewało chórem kuplety z „Życia cygańskiego.“
Słów nie słychać było; melodya nieco trywialna, złagodzona oddaleniem, brzmiała słodko i przenikała do duszy.
Walentyna słuchała czas jakiś w milczeniu.
Zdawało się, że zapomniała zupełnie, po co przyszła.
Herman przypomniał jej o tem, odezwaniem się swojem: