Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No228 p1 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jeżeli panie pozwolicie na to łaskawie?
— Pozwalamy, a nawet prosimy o to, ale pod warunkiem, że nam kilka kuropatw przywieziesz. Wiesz, że uwielbiam te ptaszki. Nie szkodziłoby, gdybyś przytem kupił trufli trochę.
— Przecież teraz, cioteczko droga, nie pora na trufle.
— Ba! przecież ja się marynowanemi nie brzydzę. Wystarczy jedno pudełko funtowe. Przywieź także pudełko ciastek marcypanowych i butelkę szampana.
— I jeszcze? — zapytał Vogel ze śmiechem.
Wdowa Rigal odrzekła poważnie.
— Na jutro nie potrzeba nic więcej.
Dzień następny wydał się Walentynie o wiele dłuższym, niż poprzedzający.
Vogel mógłby słusznie sądzić, iż jest kochanym lub przynajmniej będzie kochanym niedługo, gdyby przeczuwał, z jaką gorączkową niecierpliwością młode dziewczę oczekiwało jego przybycia.
Byłby się omylił jednak na znaczeniu tej niecierpliwości, którą pobudziło owe parę słów kasyera w wilię wieczorem wyrzeczonych:
— „Może będę miał coś nowego do powiedzenia.“
Walentyna, choć nie dała poznać tego po sobie, w duszy ciągle rozbierała słów tych znaczenie.
Z pewnością, myślała, Herman Vogel miał na myśli hrabiego de Rochegude, i tajemne jego knowania.