Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No227 p2 col2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

koń wyskoczy... Na szczęście możemy liczyć na naszę szkapę... Zostawiliśmy szpiegów daleko po za sobą... Mam wszelkie prawo przypuszczać, iż ślad nasz stracili zupełnie, sprobuję się wszakże przekonać...
— Jak?
— Pójdę pieszo do zakrętu drogi, z której zjechaliśmy... Jeżeli nie ujrzę latarni błyszczących przy kabryolecie, będę miał pewność, że obrzydłe zbiry straciły nadzieję dopędzenia nas i powróciły do Paryża.
— Więc nas pan zostawisz tu same? — odezwała się Walentyna.
— Oddalę się o pięćdziesiąt kroków wszystkiego i zaraz powrócę — odparł Vogel, odchodząc od drzwiczek.
Za chwilę ukazał się znou.
— Niema nikogo za nami — rzekł. — Możemy być spokojni...
Kazał pozapalać latarnie, wsiadł na kozioł i ruszyli kłusem.
Nie potrzebujemy zapewniać, że wszystko, czem straszył sieroty, było wytworem bujnej jego imaginacyi jedynie, bo nikt ich nie myślał ani gonić, ani szpiegować
Jedna istota tylko na świecie interesowała się Walentyną, jedna istota tylko kochała ją głęboko i namiętnie, mianowicie Lionel de Rochegude, walczący w tej chwili pomiędzy życiem a śmiercią.
Minęli most Sévres, park Saint-Cloud i lasek