Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No224 p5 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tak naczekałem się za drzwiami... Proszę otworzyć...
Walentyna położyła rękę na kluczu.
Już miała otworzyć, ale się zastanowiła.
— Nie... — powiedziała — nie otworzę...
— Czy panienka boi się starej kobiety? — zawołał łotr, przedrwiwając.
— Ja się niczego i nikogo nie boję, lecz w nocy nie otwieram nigdy nikomu.
— To dobrze... to nie oddam bileciku.
Młoda dziewczyna nie wiedziała, co ma począć, a serce biło jej gwałtownie.
Czy nie zechce dowiedzieć się o Lionalu?
A może jest coś bardzo ważnego, coś pilnego nadzwyczajnie.
— Zapłacę ci, dobra kobieto, sowicie za twoję fatygę... — zaczęła — ale oddaj mi list przez kratę.
— Jestem już sowicie za fatygę moję zapłacona, a nie lubię tych, co mi nie ufają... Albo panienka otwórz, albo się wynoszę...
Walentyna zaczęła coś podejrzewać.
Niewytłomaczony upór kobiety wydał się jej nienaturalnym.
Dla czego chce gwałtem wcisnąć się do jej domu?
Nie mogła tego pojąć, przeczuwała atoli zasadzkę, lubo celu jej odgadnąć nie była w stanie.
— Nie, powiedziała — stanowczo nie otworzę...
— Czy to ostatnie słowo panienki?
— Ostatnie!
— Tem gorzej dla panienki... Ulatniam się... Dobranoc!