Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No224 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rze ustaloną... Kobietki przepadają za mną!... Słowo honoru!...
— Dalej chłopcy, a raźno!... Do ataku!...
Ogrodzenie ogródka, o wiele niższem było od parkanu.
Sta-Pi, któremu Nitka Jedwabna posłużył znów za drabinę, dostał się z łatwością na drugą jego stronę.
Jeden z włóczęgów udał się za nim i obydwaj stanęli po bokach drzwi szaletu.
W tej samej chwili bandyta, przebrany za kobietę, przysunął się do furtki ogródka i ujął za sznurek dzwonka.
Walentyna wciąż rysowała.
Słabe westchnienie Klaruni zwróciło jej uwagę...
Dziecko spało niespokojnie.
Główka wsparta na poręczy, opadła za bardzo na piersi.
Twarzyczka skrzywiła się, rączki konwulsyjnie lalkę ściskały.
— Maleństwo moje kochane — szepnęła Walentyna — nie wygodnie jej w tej pozycyi... Coś się jej nie dobrego przyśniło... Położę ją do łóżeczka... i powrócę skończyć robotę...
Położyła ołówek i wstała z krzesła.
Nagle rozległ się dzwonek szarpnięty gwałtownie.
Klarunia obudziła się i krzyknęła.
— Siostrzyczko — zawołała — czyś ty słyszała?...
— Słyszałam, kochanie moje...