Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No221 p3 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie rozumiem pana... — rzekł.
Lionel zaśmiał się bardziej jeszcze fałszywo i dziko.
— Przeciwnie, rozumiesz mnie pan wybornie!... — odpowiedział, unosząc się własnemi słowy. Wiesz, co trzymam o tobie, ponieważ znasz list, którym szczerze opinię moję wyrażałem... Obecnie myślę to samo... Dość raz jeden spojrzeć na pana, aby cię poznać i sąd o tobie wydać... Z nieznanych mi powodów, podstępem i kłamstwem, zawładnąłeś słabym umysłem młodej dziewczyny...
Nie będę walczył z tobą dla odzyskania tego dziecka nieszczęsnego...
Serce, które przeniosło ciebie nademnie, choćby na jednę chwilę, uważam za niegodne siebie... Nie pozwolę ci jednak używać w spokoju bezczelnego zwycięztwa... Przyjmuję przegraną, lecz zuchwalstwa nie znoszę... Dzięki tobie, panna de Cernay odbiera mi serce swoje, przyszedłeś tu niby woźny, stanąłeś przedemną i wygłosiłeś wyrok wygnania!... To za grubo trochę, mój panie!... To postępek grubiański!... To bezwstyd nie do darowania... Jesteś błaznem skończonym, mój ty jakiś Hermanie Vogel. Jesteś błazen! rozumiesz!...
— Pan mnie znieważasz!... — zawołał kasyer, tracąc krew zimną.
— Ma się rozumieć, że cię znieważam!...
— Zdasz mi pan z tego rachunek...
— Kiedy tylko ci się spodoba... kiedy będziesz chciał!... i gdzie będziesz chciał!...
— Jestem obrażony... — zaczął Herman — do