Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No220 p4 col1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żeli ten, w którym całą moję ufność złożyłam, oszukuje mnie tylko!...
Ukryła twarzyczkę w dłoniach i czuła, że niepokój w boleść się zamienia.
Klaruńcia ździwiona, wdrapała się na kolana siostry, chwyciła za szyję i całując czule, szeptała:
— Masz zmartwienie, siostrzyczko?...
— Nie, kochanko — odpowiedziała Walentyna, odsłaniając buzię, aby się uśmiechnąć do dziecka.
— Nie zwodzisz mnie?
— Nie, aniołku...
— A czegoż tak smutno wyglądasz?
— Bo niechcący zmartwiłam kogoś, który na to nie zasłużył.
— Czy pana Hermana Vogla?
— Tak...
— Słyszałam, że zabroniłaś mu przychodzić do nas... i
— Tak, kochanko, zrobiłam.
— Nie przyjdzie tu już zatem więcej?
— Nie przyjdzie, aniołku.
— O! jak to dobrze! — zawołała dziecko.
— Dla czego?
— Nie lubię pana Vogla.
— Przecież ci nic złego nie zrobił.
— Prawda, ale cóż chcesz, nie mogę cię przekonać... Boję się jego wzroku... Tego drugiego to bardzo lubię... Tego, co był wczoraj, pamiętasz... co takie ma ładne wąsy i tak się ślicznie nazywa...
— Pan de Rochegude — szepnęła Walentyna.