Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No220 p3 col3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

swemu wielbicielowi, iż odwiedziny jego ustać powinny.
Starała się uczynić to w wyrazach jak najdelikatniejszych, starała się przekonać nędznika, że ma dlań szacunek, ale go widywać nie może.
— Bądź pani spokojną — odparł kasyer tonem pełnym godności i starając się pokryć wzruszenie. — Pojmuję sam tę konieczność... Poddaję się jej z rezygnacyą, z jaką powinienem to uczynić... Nie będą się narzucał pani.. Wspominałem, że czuwać będę nad panią, robić to będę z daleka tylko, ukryty w cieniu... Jeśli będziesz szczęśliwą, nie usłyszysz o mnie nigdy... Przeciwnie, jeżelibyś doznała zawodu w nadziejach twoich, jeżeliby jaki cios niespodziany uderzył w ciebie, jeżelibyś potrzebowała przyjaciela wiernego, gotowego życie złożyć ci w ofierze, wtedy wspomnij o mnie, bo wiesz przecie, gdzie mieszkam... Na każde skinienie twoje przybędę natychmiast... Żegnam panią...
— Żegnam pana... szepnęła Walentyna ze łzami w oczach i z sercem ściśniętem.
Młody człowiek chwycił ją za rączkę, przycisnął do ust namiętnie, potem odwrócił się, westchnął głęboko i wyszedł z salonu.
Skora tylko drzwi się za nim zamknęły, panna de Cernay padła na krzesło, pod wrażeniem nieokreślonego niepokoju.
W myślach jej zapanował smutek głęboki.
Przyszłość wydała się jej pokryta brzemiennemi chmurami.
— Jeżeli on ma racyę! — mówiła sobie. Je-